Jedni biegają maratony na wszystkich kontynentach, inni rywalizaują w akcji „Zalicz Gminę”. Ja siedząc nad mapami i planując wyjazdy widzę, że w najbliższym czasie zaliczę rowerem dwa kolejne województwa. Mało brakuje mi też aby zaliczyć każde województwo pod kątem biegowym.
Sam się nawet temu dziwię, bo jak się okazuje nie biegałem tylko w trzech województwach – lubuskim, opolskim i kujawsko-pomorskim. W większości startowałem w zawodach, do innych zawiodły mnie różne inne sprawy, a skoro już tam byłem to biegałem.
Tak siedząc nad mapą i odhaczając kolejne miejsca okazało się, że z 16 województw biegałem w 13:
- dolnośląskie (Wrocław, Góry Stołowe, Szklarska Poręba),
- lubelskie (Majdan Sopocki),
- łódzkie (Łódź, Skierniewice, Spała),
- małopolskie (Kraków, Krynica-Zdrój),
- mazowieckie (Warszawa, Sochaczew, Łomianki i inne),
- podkarpackie (Bieszczady),
- podlaskie (Hajnówka),
- pomorskie (Gdańsk, Gdynia),
- śląskie (Żywiec, Katowice, Bielsko-Biała),
- świętokrzyskie (Sielpia),
- warmińsko-mazurskie (Olsztyn, Ostróda),
- wielkopolskie (Poznań),
- zachodniopomorskie (Dębno).
Rowerowo wygląda to zupełnie odwrotnie, jeździłem dopiero w trzech. Dopiero w zeszłym roku moje wyprawy rowerowy wzniosły się na taki poziom, że w szerokiej perspektywie mam całą Polskę. Województwa mazowieckie i łódzkie właściwie nie są niczym wymagającym. W mazowieckim mieszkam a łódzkie znajduje się na tyle blisko, że pierwszy raz rowerem w nim byłem mając kilkanaście lat. Poza te dwa województwa wyjechałem dopiero w zeszłym roku gdzieś pod Mławą.
W ten sposób miejsca, które objechałem rowerem mieszczą się na terenie 3 województw:
- łódzkie (Skierniewice, Rawa Mazowiecka, Brzeziny i inne)
- mazowieckie (Warszawa, Mława, Płońsk, Grójec i inne)
- warmińsko-mazurskie (Olsztyn, Ostróda, Iława, Działdowo i inne)
Najbardziej żal mi Brodnicy, którą miałem w planach podczas zeszłorocznego wyjazdu na mazury i którą odpuściłem przez mocny „w mordę” wiatr. Gdybym nie odpuścił to na mapie miałbym odhaczone już 4 województwa. A tak kujawsko-pomorskie cały czas na mnie czeka.
Czeka też reszta kraju, ale nie mam wielkiego ciśnienia aby jak najszybciej zaliczyć całą Polskę biegowo i rowerowo. Ba! Tak na prawdę to jeśli tego nie zrobię to świat się nie zawali. Z drugiej strony jeśli zacznę planować kolejne kilkudniowe wyjazdy to okazuje się, że bez większego problemu mogę sięgnąć właściwie do każdego województwa.
Kolejne, zaliczę już za chwilę.
3 odpowiedzi na “A gdyby tak zaliczyć każde województwo?”
Zapraszam woj lubuskie. Początek września. Winobranie (Dni Zielonej Góry), Jest nocny biega Bachusa (10 km) i półmaraton zielonogórski 🙂
Lubuskie to materiał na największą wyprawę 🙂
Dolny Śląsk też zaprasza