Po pierwszych trzech dniach czułem się zmęczony. Tak po ludzku chciałem trochę odpocząć, więc zamiast na kolejną normalna setkową trasę wybrałem się na krótszą przejażdżkę. Przy okazji po raz pierwszy rower płynął promem.
Mazury 2017 (dzień 4 z 9) | |
---|---|
Trasa | Ruciane-Nida-Wierzba-Ruciane-Nida |
Dystans | 54,6 km (razem: 502,4 km) |
Zaczęło się jak zawsze od Rucianego. Tam wpakowałem się w las i kierowałem się w stronę Wierzby, która była moim pierwszym i w sumie głównym punktem dnia. Dalej zapuszczać się nie planowałem.
Chciałem odpoczywać a wybierając leśne drogi za Rucianym jechałem piachami, szutrami i raz w górę, raz w dół. Niby ciężko nie było, ale do jasnej pierunki miałem dziś odpocząć?!?! Piach i górki do tego nie pasowały…
Wierzba – „posiadówka” przy promie
Tak więc kierując się na północ i mając właściwie jedną drogę przez las i tak raz lekko zbłądziłem. Dojechałem do przeprawy promowej w Wierzbie. Miał być prom, a promu nie ma…
I dobrze bo miałem trochę czasu aby posiedzieć i na niego poczekać. Nie wiem czy istnieje jakiś rozkład i nawet takowego nie szukałem. Generalnie „kapitan promu” (i bardzo sympatyczny człowiek) z lornetką wypatruje czy ktoś czeka na jednym lub drugim brzegu i w zależności od potrzeb kursuje to w jedną to w drugą stronę.
Mi przyszło trafić w taki moment, że byłem pierwszy w kolejce na pokład i musiałem trochę poczekać zanim prom przypłynął.
Popłynęliśmy co może brzmieć trochę na wyrost bo rejs trwał może ze 3 minuty. Do pokonania na moje oko było około 300 metrów szerokości jeziora Bełdany. Gdyby nie prom to trasa dookoła to jakieś 26 kilometrów, po niekoniecznie asfaltowych drogach.
Wierzba okazała się małą miejscowością w której dominującą rolę pełni port i prom. Gdyby nie prom to Wierzba położona byłaby na końcu świata z jednej strony ograniczonego jeziorem Bełdany a z drugiej Śniardwy. Byłaby to taka ślepa uliczka. A tak prom, choć już widać że swoje lata ma sprawia, że z Wierzby do Mikołajek jest rzut beretem. Zarówno rowerem jak i samochodem.
Guzianka – „posiadówka” przy śluzie
Choć Wierzba była bardzo miłym miejscem i choćby nie wiem jak ładna była pogoda to musiałem jechać dalej. W sumie to od tego miejsca z powrotem kierowałem się na Ruciane do którego wjeżdżałem od strony Guzianki. W Guziance znajduje się kolejna lokalna atrakcja czyli śluza. Przejeżdżałem przez nią wczoraj objeżdżając Śniardwy. Dziś jest na niej tłok i kolejka różnych jednostek pływających. Nie śpieszyło mi się, więc zapoznałem się z procedurą obsługi śluzy.
Najpierw napełnia się śluzę…
Potem statek wpływa…
Następuje zwolnienie blokady (i woda spływa w dół)…
I statek wypływa na niżej położne jezioro.
Tak więc relaksacyjny dzień spędziłem albo na statku, albo gapiąc się na statki, bo przez ten czas kiedy siedziałem przy śluzie to przepłynęło przez nią kilkadziesiąt różnych jednostek – statków, jachtów, żaglówek… Na koniec, już w Rucianym-Nida, w restauracji o jakże swojskiej nazwie „U Ziutka” zjadłem tagliatelle z łososiem. Pyszności!
Relaks został dokonany.
W odpowiedzi na “Mazury 2017 – relaks na promie”
Przeoczyłeś największą atrakcję tej trasy – pyszne pierogi w Wejsunach. Palce lizać.